Jak obniżyć ciśnienie (egzystencjalne i tętnicze) czytając?

Dlaczego warto czytać książki? Jak czytanie wpływa na zdrowie fizyczne i psychiczne? Jak się wyciszyć czytając? Jak odnaleźć Work-life Balance? Prozdrowotne aspekty czytania książek.

Jak obniżyć ciśnienie (egzystencjalne i tętnicze) czytając?
Photo by Mufid Majnun / Unsplash

Jaki jest wpływ czytania na zdrowie? 

Powszechnie gorzką prawdą jest to, że nie potrafimy wcisnąć pauzy. Nasza codzienność staje się coraz bardziej wymagająca (albo daliśmy to sobie nieźle wkręcić). Konsekwencją życia w ciągłym pośpiechu i rozproszeniu jest brak umiejętności naturalnego wyciszenia się. Mamy problemy z utrzymaniem równowagi emocjonalnej, byle co nas odpala lub załamuje, nie potrafimy normalnie zasnąć, wybudzamy się parę razy w ciągu nocy, wstajemy o bladym świcie nawet w dni wolne. Do tego dochodzą kompulsje, odwlekanie zadań i poczucie ciągłego zmęczenia. Żyjemy na karuzeli i niby odczuwamy jej szaloną prędkość, ale organizm przyzwyczajony do pędu zaczyna oszukiwać się, że to zwyczajny rytm życia.

Spieszę obwieścić, że nie jest to zwyczajny rytm życia. A ostre katapultowanie się z karuzeli mamy jak w banku, jeśli sami z niej zawczasu nie zejdziemy.

Work- life balance

Work-life balance to piękne pojęcie, a do tego bardzo modne. Umiemy je odmieniać przez wszystkie przypadki, łącznie z wołaczem;). Tylko, że świat wokół jakoś nam tej równowagi między pracą a życiem prywatnym nie ułatwia.

Niby Kodeks Pracy reguluje  czas zawodowy i wynikające z tego zależności między robotą a domem, ale zazwyczaj tam, gdzie nie ma umiejącego odpoczywać szefa, nie będzie też i pracownika. Prawo swoje, a życie swoje. Obowiązki szkolne dzieci, osiem, czy dziewięć godzin lekcyjnych dziennie, co jest standardem już w starszych klasach podstawówki, do takiego szalonego rytmu mają przygotować.

Zresztą kto z nas, z własnej, niby nieprzymuszonej woli, nie „podgoni” roboty, żeby jej mniej było, nie nadrobi zaległości dla „czystego sumienia”, nie zerknie w weekend nerwowo w kalendarz na listę zadań na następny tydzień. Każdy wie, jak jest. Zwróćmy uwagę, o co pytamy dzieci: co było w szkole, czy jutro masz sprawdzian, jak ci poszło… - czyli o pracę. Jak rzadko: kiedy i jak odpocząłeś?

Wszyscy wiemy, że odpoczywać trzeba, nie zawsze jednak mamy świadomość, czy jesteśmy w stanie głęboko i naprawdę to zrobić. A relaks z książką, to już kojarzy się przynajmniej z wakacjami, a nie zwyczajnym popołudniem w tygodniu. 

Książka na receptę i prozdrowotne aspekty czytania dzieciom

Ciekawą inicjatywą społeczną była akcja Książka na receptę przeprowadzona przez Fundację Powszechnego Czytania. Kampania miała za zadanie wpłynąć na środowiska medyczne w Polsce, aby swoim autorytetem przekonywały do prozdrowotnych korzyści z czytania. Wskazywano na kompetencje społeczne, łatwiejsze uzyskiwanie stabilności emocjonalnej, rozwój językowy dzieci i wiele innych aspektów zdrowia psychicznego i fizycznego. Przy każdej wizycie pediatrycznej – przynajmniej taki był szczytny plan – miały być, metaforycznie rzecz ujmując, „zapisywane na receptę” książki, a dosłownie – pediatrzy mieli przypominać o prozdrowotnych aspektach czytania dzieciom.

O ile jesteśmy zgodni z tym, że czytanie ma dobroczynny wpływ na dzieci i nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie tej wiedzy negował, sami je przecież „zaganiamy” do lektury, czemu my, dorośli nie czytamy? Czemu nie dbamy w ten sposób o swoje zdrowie i nie regenerujemy naszych ciał i umysłów dobrą, odżywczą lekturą? 

Dobrostan psychiczny i duchowy

Relacje między zdrowiem a czytaniem dorosłych to temat – rzeka. Spróbuję je zarysować według – z grubsza i roboczo przyjętych – kategorii.

Po pierwsze, literatura odpowiada na wiele potrzeb emocjonalnych: otwiera dostęp do uczuć, na które trudno nam się świadomie zdobyć, jak smutek, melancholia, gniew, ale także zachwyt, czy radość - bo wchodząc w fikcyjne światy przeżywamy prawdziwe emocje, doświadczamy wraz z bohaterem jego losu. Kto nie zna poczucia, ze "musi dokończyć, żeby się dowiedzieć, jak to się skończyło..."? 

Czytanie daje kontakt z własną ożywczą siłą i zasobem, jakim jest wyobraźnia, bez której, jak bez tlenu, kreatywni nie będziemy. Jest nieskończonym źródłem obrazów, symboli i archetypów, które – nawet jeśli obcujemy z nimi na poziomie nieświadomym – budują nasz świat wewnętrzny. 

Literatura, jak każda sztuka, budzi pragnienie poczucia sensu, którego sobie na co dzień nie uświadamiamy. Kto z nas ma czas na analizowanie własnych potrzeb, nazywanie ich, zadawanie sobie pytań, w jakim momencie życia jestem? Kto się na to odważy i będzie miał do tego terapeutyczne narzędzia? Gdy stajemy w życiu przed pytaniem: „A po co to wszystko?” może się nagle okazać, że w poszukiwaniu odpowiedzi pomóc nam mogą egzystencjalne pytania, które stawiali sobie bohaterowie literaccy. Takie i inne pytania są istotą sztuki zwanej literaturą.

Jestem też przekonana, że do dobrego życia potrzeba piękna, zachwytu światem, bo bez tych uczuć tracimy coś ważnego. Literatura, a szczególnie poezja, pozwala nam takie drobiazgi istnienia kontemplować. Skupia uwagę na detalu, przedmiocie, świetle na murze i splendorze nieba.

Czytanie otwiera nas na świat wartości bez poczucia, że ich pragnienie to obciach czy frajerstwo - bo w życiu, prawdziwym życiu, jak chcemy naiwnie wierzyć, liczy się tylko kasa i władza. Jeśli ktoś tak rzeczywiście twierdzi, to z całą pewnością, wcześniej czy później, życie go gorzko zrewiduje. Bo choroba, lęk, starzenie się i wynikające z tego ograniczenia, utraty, czy zwyczajna samotność, to naturalne aspekty ludzkiego trwania. I nic na to nie poradzimy, choć tak bardzo zamykamy oczy w przeświadczeniu, że to co złe i straszne - zniknie lub nigdy nas nie dogoni.

„Świat wyszedł z orbit”

Kultura współczesnego świata, internet, który ten świat wciska nam do domu i pod powieki, nie ułatwia: śmieszne pieski, nawalanki polityków, urocze kotki, nieczytelne newsy i informacje, obrazy wojny, doniesienia o grabieżach i pożarach, plotki o celebrytach. Wszystkie głupie i bełkotliwe nagłówki - „przerywa milczenie”, „X pod ostrzałem Y”, „szokujące doniesienia” czy „bardzo poważne sytuacje”, mieszają się nam w głowach w jeden wielki medialny szum, który NIC NIE ZNACZY.

Czy pamiętacie to uczucie, gdy nagle ktoś wyłączy wentylator? Przyzwyczajeni do jego szumu niby nie zwracamy na niego uwagi, ale czujemy ulgę, gdy nareszcie jest cisza. I wtedy robi się przestrzeń na różne przyjemności, w tym - literaturę.

Dobrostan psychiczny, który daje czytanie, wynika z prawdziwego kontaktu z samym sobą, współtworzy życie wewnętrzne, budzi potrzeby duchowe. Uspokaja więc, dając poczucie, że czas, który na czytaniu spędzamy, nie jest czasem zmarnowanym. Odzyskujemy poczucie sensu, bo myślimy naprawdę, budzi się w nas zaciekawienie światem, innym człowiekiem. To, o czym czytaliśmy, zostaje w nas, buduje nas, w przeciwieństwie do newsó, czy filmików internetowych. Jesteśmy blisko samych siebie, jakoś głębiej, na własną miarę i autentycznie. 

Jak ciało reaguje na czytanie? 

Gdy czytamy, reguluje się rytm oddechu, obniża ciśnienie krwi, napięte mięśnie odpuszczają. Regulacja oddechu i ciśnienia wpływa na pracę całego organizmu: krwiobiegu, nerek, reguluje wydzielanie hormonów. Dlatego ludzie nie przywykli do czytania, w pierwszym odruchu, zrelaksowani, zasypiają. To, paradoksalnie, bardzo dobry znak i dużo mówiący o kondycji naszych ciał i umysłów. Gdy odpuszczamy napięcie, regulujemy oddech – czujemy ulgę.

Jednak, jak często powtarzam, odczucie ulgi to nie to samo, co doświadczanie przyjemności. Aby ciało nauczyło się odpuszczać napięcie, trzeba je do tego przyzwyczaić, nauczyć osiągać stan świadomego relaksu, zejść z karuzeli sen – start.  

Nie zrobimy tego z telefonem w dłoni, bo kontakt z treściami w sieci, obliczony jest, nieubłaganie, okrutnie i bezdusznie na przykucie naszej uwagi. Gdy nie kupujesz, jesteś produktem.

Ciało czytające internet (jeśli mogę użyć takiej niezręcznej językowo, ale potrzebnej do ukazania problemu, metonimii) jest napięte, rozemocjonowane, pobudzane taką ilością bodźców, że aż dziw bierze, że nie świrujemy od tego. To ciało nastawione na udział w konflikcie i awanturze, reagujące strachem na zagrożenia z tego świata płynące, podniecone treściami, które pojawiają się wprost lub są sugerowane.

Ciało wybite z rytmu jasno – ciemno, z zaburzonym poziomem melatoniny, jest ciałem zamrożonym, przyczajonym do walki lub ucieczki. 

Rytm przyjemności czytania

Sposób, w jaki wchodzimy w świat przedstawiony książki, ma zupełnie inny charakter. Literatura to obrazy, które tworzymy w sobie właściwym rytmie łączącym nasz intelekt i emocje oraz scalającą oba wymiary – wyobraźnię. Tekst literacki to świat, który otwiera się pomału, odkrywa sensy i scala te kawałki, o których przeczytaliśmy. A my scalamy swoje doświadczenie wraz z nim.

Nie będziemy tego oczywiście wiedzieć, czytając. Na tym między innymi polega magia wchodzenia w światy, których nigdy nie było i nie będzie, a jednak są. Literatura przywraca nam wrażliwość i zmysł ładu. Obcowanie z pięknem języka, z kryjącą się za tym pięknem, głębią doświadczenia ludzkiego – karmi umysł i uspokaja ciało.